Ta Lucy to jest…
Pamiętam jak długo zastanawiała się, co podarować w prezencie Kali i Matiemu.
Po głowie porośniętej lokami chodziły jej przeróżne cacka:
zestaw sztućców w walizce z eko-skóry,
pościel z forty,
zastawa w babcine wzorki
czy ręczniki z Ikei…
Miałem napisać: „na całe szczęście dla Pary Młodej”… ale ugryzłem się w klawiaturę.
Po pierwsze dzisiaj jest już ponad rok po ślubie, a po drugie Kali i Mata, sorry…
Kala i Mati może woleliby dostać 36 butelek whisky, z którymi Lucy stała już przy kasie w Żabce,
gdy pomyślała o mnie.
Swoją drogą, dlaczego właśnie wtedy Lucy pomyślała o mnie…
Stało się inaczej.
Umowa, zaliczka, dopłata za dodatkowy retusz (mówiła, że para nie jest fotogeniczna),
druga zaliczka i załatwione:)
W prezencie ślubnym Lucy i jej loki mogła podarować album z sesji zdjęciowej w moim wykonaniu:)
Co ja bym teraz wrzucił na bloga, gdyby nie Lucy!







i jeszcze Mata,Kali,Lucy i jej loki
